Futbol i Luter. Moja droga do Kościoła Ewangelickiego

  • 20 sierpnia 2021
1024 724 Parafia Ewangelicko-Augsburska w Ostródzie. Filiały w Iławie, Morągu, Pasłęku, Łęgutach.

Przed nami nowy cykl spotkań dla osób zainteresowanych ewangelicyzmem, na które zapraszamy wszystkich chcących poznać nasz Kościół. By was zachęcić zapraszamy do zapoznania się z refleksją naszego nowego parafianina Rafała, która ukończyła kurs w maju 2021r.

Futbol i Luter. Moja droga do Kościoła Ewangelickiego

Gdyby nie mój Tata, to pewnie nie poznałbym radości płynącej z momentu, w którym ulubiona drużyna piłkarska zdobywa upragnionego gola dającego zwycięstwo w ważnym meczu, pewnie nie zakochałbym się też do szaleństwa w naszym mieście, w Ostródzie. Gdyby nie moja narzeczona, Marta, to pewnie nie dowiedziałbym się, czym jest prawdziwa miłość i faktycznie byłbym „jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”. Gdyby nie moja firma, do której trafiłem absolutnym przypadkiem, pewnie nie realizowałbym swoich pasji, podróżując przy tym po świecie i rozwijając się na wielu polach.

Takich chwil, w których w odpowiednim momencie trafia się na odpowiednią osobę, jest w życiach nas wszystkich więcej. Gdy już myślałem o tym, by całkowicie wypisać się z Kościoła jako takiego, bo ten nie odgrywał w moim życiu praktycznie żadnej roli, poznałem Księdza Wojtka Płoszka. Rzecz jasna nie w kościele – poznaliśmy się, a jakże, przy okazji meczu piłkarskiego. Tak się poskładało, że obaj mamy prawdziwego „hopla” na punkcie tego najpopularniejszego sportu świata.

– Ej, Wojtek, a Ty może wiesz, skąd mogę pożyczyć wózek inwalidzki?

I to wtedy się zaczęło. Gdy potrzebowałem pomocy, opiekując się ciężko chorym Tatą, ksiądz Płoszek był obok. Udostępniał sprzęt niezbędny w rehabilitacji Taty. Wspomagał dobrym słowem i modlitwą, potrafił dodać otuchy. Gdy Tata, mój najlepszy Przyjaciel, odszedł, a mi ciężko było sobie z tym poradzić, dzięki naszym rozmowom (często nie mającym wcale podłoża duchowego), potrafiłem przepracować tę całą trudną sytuację, odnaleźć spokój, którego mi tak bardzo brakowało. Odzyskać nadzieję. Chwilami wydaje mi się, że nawet sam ksiądz Wojtek nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważną rolę odegrał w najtrudniejszym momencie mojego życia.

Tak, wszystko zaczęło się od jednej, poznanej w odpowiednim momencie osoby.

Zacząłem odkrywać pokłady wiary, o których nawet nie wiedziałem, że je w sobie mam. Nie tylko wiary w Boga, ale również – a może nawet przede wszystkim – w drugiego człowieka. We wspólnotę, w której ważne miejsce ma drugi człowiek, w której można wierzyć, jednocześnie pozostając sobą. A taką wspólnotą jest właśnie Parafia Ewangelicko-Augsburska w Ostródzie. Taki jest, tak to przynajmniej dziś widzę, cały Kościół Ewangelicki.

Pozostając w nomenklaturze piłkarskiej, gdy po wielu godzinach rozmyślań ogłosiłem księdzu Wojtkowi chęć „transferu definitywnego” do drużyny luteranów, podpisanie „kontraktu” nie okazało się być tylko formalnością. Bardzo zaimponowało mi podejście duchownego, który zdecydował, że przed konwersją niezbędne jest przejście kilkumiesięcznego szkolenia, w trakcie którego z dobrego i pewnego źródła, wraz z grupą innych zainteresowanych, poznamy nowy dla nas Kościół od podszewki. Ksiądz nie chciał kolejnych wiernych „na sztukę”, byleby wypełnić nowymi nazwiskami kościelne księgi. Chciał, by do naszego „zespołu” dołączyli ludzie świadomi tego, na co się piszą. Znający różnice między katolicyzmem, w którym się wychowaliśmy, a luteranizmem, który – świadomie i w pełni odpowiedzialnie – przyjmowaliśmy do swoich serc. To było podejście, które jeszcze bardziej utwierdziło mnie w słuszności mojej decyzji.

A potem było już tylko lepiej. Wydający mi się już dawno bardziej liberalnym od katolickiego, ludzki i skrojony na miarę XXI wieku Kościół Ewangelicki przekonywał mnie do siebie coraz mocniej z każdą kolejną wideokonferencją (czasy pandemii nie pozwoliły spotykać się w realnym świecie). Ciężko mówić o jakimś przełomowym momencie, bo wewnętrzną decyzję podjąłem jeszcze przed naszymi spotkaniami, jednak, jeśli miałbym wskazać konkretny moment, który ostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że to właśnie tą drogą powinienem podążać, to były to „lekcje” dotyczące ewangelickiej etyki. Pojmowanie miłości bliźniego w sposób „ewangelicki” wydaje mi się znacznie bliższe naukom Jezusa niż to, czego doświadczyłem i co widziałem w przeszłości w Kościele Katolickim.

Jest też Parafia.

Nieduża, przyznam, że trochę zaniżam w niej średnią wieku. Jednak już od pierwszego nabożeństwa poczułem, że jestem tam po prostu mile widziany.

Na początku przeżyłem szok. Jak to, z księdzem można rozmawiać tuż przed nabożeństwem? Jak to możliwe, że zaraz po jego zakończeniu parafianie rozmawiają ze sobą i ze swoim duchownym, żartują, wspierają się i żyją praktycznie jak w rodzinie? A dalej było jeszcze lepiej. No bo jak to?! Parafianie wiedzą, ile zarabia ksiądz, mają wpływ na wydatki, mają istotny głos w sprawach związanych z przyszłością? – To niemożliwe, obudźcie mnie – pomyślałem.

Ta atmosfera, której nie spotkałem w żadnym innym kościele, była kolejnym z ważnych dla mnie bodźców bodźców, tym razem sprawiającym, że układanie planu dnia na niedzielę zaczynam od porannego nabożeństwa. Po prostu lubię na nich bywać, nie jest to żaden „konieczny obowiązek”, coś, co trzeba „odbębnić”. Nabożeństwa w Ostródzie to jednak nie tylko przeżycie duchowe, okraszone naprawdę ciekawymi, pisanymi od serca kazaniami (warto ich posłuchać niezależnie od wyznania!). To również radość wynikająca ze spotkania w gronie zaufanych, dobrych, pozytywnie nastawionych do świata ludzi.

Cieszę się. Nie stałem się z dnia na dzień „wzorowym chrześcijaninem” czy „idealnym luteraninem”, na pewno daleko mi do wzoru ewangelickich cnót. Ale się cieszę. Znalazłem wspólnotę, w której czuję się dobrze. Wspólnotę, dzięki której życie staje się lepsze. Wspólnotę, która daje sercu nadzieję i wiarę, zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Wspólnotę, która ma fantastycznego duchowego przewodnika, któremu warto zaufać.

Cieszę się, że z dumą mogę o sobie powiedzieć, że jestem #TeamLuter!

Jeśli jesteś zainteresowany uczestnictwem w naszych zajęciach zapraszamy od września 2021r.

Jak co roku we wrześniu zapraszamy wszystkich zainteresowanych nauką, życiem i historią Kościoła Ewangelickiego na nasze spotkania, które:

👨‍💼 trwają od września do maja, raz na dwa tygodnie, przez ZOOM

👨‍💼 są całkowicie bezpłatne, dobrowolne i do niczego nie zobowiązują

👨‍💼 otwarte dla każdego zainteresowanego naszym Kościołem

👨‍💼 po ukończeniu kursu możesz (nie musisz) zostać członkiem naszego Kościoła

👨‍💼 Podczas zajęć poznasz historię reformacji i Kościoła na Mazurach; podstawowe zasady wiary, ewangelicką etykę i życie codzienne

Jeśli szukasz dla siebie miejsca w Kościele, chciałbyś poznać inne oblicze chrześcijaństwa, jesteś otwarty i ciekawy nowego spojrzenia na świat i wiarę, chcesz lepiej poznać Biblię?Zapraszamy na nasze spotkania!Terminy spotkań zostaną ustalone i podane do wiadomości po konsultacji z uczestnikami.

Zapraszamy do kontaktu i zapisów -> fb -> mail ostroda@luteranie.pl -> telefon 509170277